Głównym zadaniem samolotu szturmowego Hs 129 miało być niszczenie z powietrza radzieckich czołgów, które całymi masami przełamywały niemiecką obronę na froncie wschodnim. Maszyny te, pomimo wielu niedoskonałości technicznych, okazały się niezwykle skutecznym środkiem walki. Personel Luftwaffe z szacunkiem mówił o nich „Panzerknacker” (zgniatacz czołgów) albo „Büchsenöffner” (otwieracz puszek), a za ich sterami latało kilkunastu pilotów, z których każdemu udało się zniszczyć więcej niż 50 czołgów.
Pomimo sukcesów odniesionych przez nieliczne niemieckie samoloty szturmowe podczas I wojny światowej dowództwo Luftwaffe początkowo nie było zainteresowane utworzeniem specjalnych jednostek wsparcia pola walki. W Niemczech panowało wówczas przekonanie o niezwykłej skuteczności bombowców nurkujących, które to miały zapewniać bezpośrednie wsparcie lotnicze jednostkom lądowym.
Dopiero działania bojowe prowadzone podczas wojny domowej w Hiszpanii przez niemiecki Legion Condor wykazały, że zastosowane tam bombowce nurkujące Junkers Ju 87 wprawdzie sprawdzają się w roli bombowców przeznaczonych do niszczenia punktowych celów, takich jak węzły komunikacyjne czy zgrupowania wojsk nieprzyjaciela, lecz są zupełnie nieprzydatne w roli samolotów bezpośredniego wsparcia na polu walki.
Od kiedy lotnictwo republikańskie zaczęło używać na szeroką skalę samolotów myśliwskich produkcji radzieckiej Polikarpow I-15, a później również Polikarpow I-16, dwupłatowe myśliwce Heinkel He 51 użytkowane przez Legion Condor musiały zostać zastąpione przez nowoczesne dolnopłaty Messerschmitt Bf 109. Pozostałe w służbie He 51 zamieniono w samoloty bezpośredniego wsparcia pola walki. Już wcześniej używali ich do tego celu hiszpańscy nacjonaliści, którzy wypracowali nawet specjalną taktykę, nazwaną „Cadena” (łańcuch), zgodnie z którą lecące w rzędzie He 51 po kolei ostrzeliwały z broni pokładowej pozycje obronne nieprzyjaciela. Kiedy prowadząca maszyna kończyła atak, wykonywała w powietrzu stromą półbeczkę i wracała na koniec szyku formacji. W rezultacie trwający nieprzerwanie ostrzał z powietrza uniemożliwiał skuteczne prowadzenie ognia przez obrońców i pozwalał atakującym na zdobycie pozycji lub okopów wroga.
Piloci 1. i 2./J88 Legionu Condor przejęli taktykę „Cadena”, a dodatkowo pod kadłubem He 51 B-1 montowali wyrzutnik Vemag 6C10-IX, pozwalający na podwieszenie sześciu bomb o masie po 10 kg. Z uwagi na skuteczność He 51 w działaniach szturmowych pod koniec 1937 r. rozpoczęto produkcję wersji szturmowej tego samolotu, oznaczonej He 51 C-1, która mogła przenosić pod skrzydłami cztery bomby o masie po 50 kg.
Kolejnym niemieckim samolotem zastosowanym w Hiszpanii w roli szturmowca był Henschel Hs 123. Ten niewielki dwupłat został skonstruowany jako lekki bombowiec nurkujący, szybko okazało się jednak, że znacznie lepiej sprawdza się w charakterze maszyny bezpośredniego wsparcia na polu walki. Charakterystyczny grzechot cylindrów, pracujących w określonym zakresie obrotów, przypominał do złudzenia odgłos strzelających karabinów maszynowych – dzięki temu Hs 123 przelatujące na małej wysokości nad kolumnami marszowymi nieprzyjaciela wzbudzały panikę i zamieszanie samym rykiem silników. Maszyna ta, uzbrojona zwykle w cztery bomby o masie po 50 kg oraz dwa karabiny maszynowe MG 17 kal. 7,92 mm, okazała się tak niezwykle efektywna i skuteczna, że pozostała w służbie Luftwaffe aż do 1944 r.
Doświadczenia nabyte podczas walk w Hiszpanii doprowadziły do stworzenia przez Wydział Techniczny (Technisches Amt) Ministerstwa Lotnictwa Rzeszy wiosną 1937 r. warunków technicznych, które miał spełniać nowy typ samolotu, określony jako Schlachtflugzeug (samolot szturmowy). W kwietniu 1937 r. stworzono wstępną specyfikację zamówienia dla nowej konstrukcji, której głównym zadaniem było prowadzenie działań bojowych na małej wysokości bezpośrednio nad pozycjami nieprzyjaciela. Żywotne elementy konstrukcji: kabina, silnik oraz zbiorniki paliwa miały otrzymać opancerzenie.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu