Zaloguj

Zatopienie U 250

Koncowka wrzesnia 1944  r., Kronsztad. U  250, podniesiony niedawno z dna Zatoki Finskiej, na którym znalazl sie dwa miesiace wczesniej za sprawa MO-103, w suchym doku miejscowej bazy Floty Baltyckiej. Fot. Centralne Muzeum Wojennomorskie

Koncowka wrzesnia 1944  r., Kronsztad.
U  250, podniesiony niedawno z dna Zatoki Finskiej, na którym znalazl sie dwa miesiace wczesniej za sprawa MO-103, w suchym doku miejscowej bazy Floty Baltyckiej.
Fot. Centralne Muzeum Wojennomorskie

Przez ponad 3 lata od czerwca 1941 r. sukcesy marynarki wojennej ZSRR w walce z U-Bootami ograniczały się do dwóch, odniesionych przez okręty podwodne. Trzecią na liście zwycięzców została malutka jednostka nawodna, która pod koniec lipca 1944 r. posłała na dno Zatoki Fińskiej U 250. Dzięki temu, że woda w miejscu jej ataku jest płytka, a akwen kontrolowała już Flota Bałtycka, możliwe stało się szybkie podniesienie zatopionego okrętu i przyniosło to „wydobywcom” spore korzyści.

Niecałe pół roku po operacji, która odblokowała Leningrad, 9 czerwca 1944 r., Armia Czerwona rozpoczęła ofensywę na Przesmyku Karelskim. Front zaczął szybko przesuwać się na północny zachód, 11 dni później zdobyty został Wyborg (fin. Viipuri), który stanowił zachodni koniec fińskiej linii obronnej VKT. Oznaczało to, że nacierający znaleźli się ponad 100 km od pozycji wyjściowych i tym samym powyżej rozciągniętych wzdłuż lądu stałego Wysp Koivisto. Ponieważ mogły one stanowić punkty wyjścia desantów na tyły oddziałów Frontu Leningradzkiego, a znajdujące się tam baterie armatnie blokowały ruch przez cieśninę Björkö, najkrótszą i najbezpieczniejszą trasę do Zatoki Wyborskiej, gdzie wsparcie artyleryjskie z morza byłoby bardzo przydatne, dowódca Floty Bałtyckiej, adm. Władimir Filippowicz Tribuc, otrzymał 19 czerwca rozkaz ich zdobycia.
Już 2 dni wcześniej, spodziewając się tego, Tribuc polecił skoncentrować w pobliżu wysp jednostki desantowe i rozpocząć trałowanie podejść. Zespół desantowy utworzyło ponad 70 okrętów, w tym 4 kanonierki, a wykonać zadanie na lądzie miała 260. brygada piechoty morskiej, licząca około 1500 ludzi. Operacja rozpoczęła się 20 czerwca, od wylądowania kompanii z jej składu na Piisaari, wyspie leżącej na północny zachód od Koivistonsaari, największej i najsilniej obsadzonej przez oddziały fińskie. Ponieważ wywiad zaniżył liczebność tamtejszego garnizonu, wkrótce konieczne było przerzucenie na przyczółek kolejnej kompanii. Gdy obrońców wyspy wsparły 4 barki artyleryjskie Kriegsmarine osłaniane przez fińskie ścigacze, nacierających uratowały samoloty, ale po tym, jak zauważony został przerzut na Piisaari posiłków, dowódca operacji był bliski decyzji o ewakuowaniu przyczółka. Ostatecznie postanowił jednak wprowadzić do walki całość sił brygady i po południu 22 czerwca na wyspie wylądowało ponad 1400 piechurów z lekką bronią artyleryjską, którzy do świtu następnego dnia zajęli ją w całości. W tym czasie trwała już, praktycznie bez przeciwdziałania Rosjan, ewakuacja garnizonów na archipelagu (przed rozpoczęciem walk liczyły ok. 3000 żołnierzy), więc nazajutrz desanty na Koivistonsaari i Tiurinsaari napotkały tylko symboliczny opór oddziałów osłonowych. 25 czerwca operacja została zakończona, w ręce zwycięzców wpadły m.in. 32 armaty kalibrów od 45 do 254 mm.
Na początku lipca rozpoczęło się zdobywanie wysp w Zatoce Wyborskiej, mających stać się punktami bazowymi desantów w celu zdobycia jej północnego wybrzeża i tym samym wyjścia na tyły przeciwnika. Operacja ta nie przebiegała po myśli Rosjan – nie wszystkie udało się zdobyć, a sukcesy okupione zostały nieoczekiwanie ciężkimi stratami. Na innych odcinkach frontu nie szło lepiej, więc w dowództwie naczelnym uznano, że nie ma sensu tracić sił na drugoplanowym kierunku i 12 lipca Frontowi Leningradzkiemu rozkazano przejść do obrony.
Finowie i Niemcy nie mogli o tym oczywiście wiedzieć, więc zastygnięcie pozycji uznawali za przysłowiową ciszę przed kolejną burzą. Ci pierwsi od połowy czerwca trzymali wszystkie swoje okręty podwodne w pobliżu końców cieśniny Björkö, która wraz z Zatoką Wyborską stała się akwenem operacyjnym dla wielu wysłanych na pomoc sojusznikom jednostek Kriegsmarine. Od trzeciej dekady miesiąca były wśród nich także U-Booty, a dokładnie U 481, U 748 i U 1193, do których następnie dołączyło jeszcze 7. Niemal wszystkie (wyjątkiem był U 348, mający za sobą dwa 23-dniowe patrole na wodach u wybrzeży Norwegii) trafiły do Zatoki Fińskiej bezpośrednio po tym, jak zakończyło się szkolenie ich załóg.
Ponieważ panowało nad tym akwenem lotnictwo przeciwnika, misją główną U-Bootów było dozorowanie za dnia w dwóch kluczowych rejonach na flankach frontów, będących potencjalnymi
trasami desantów na tyły. Rozciągającemu się powyżej rzeki Narwy, na której zatrzymała się styczniowa ofensywa Rosjan, Niemcy nadali kryptonim „Bengalen”, natomiast dużo mniejszy i płytszy na północ od Piisaari został „Trinidadem”. Na miejsce bazowania U-Bootów wybrano szkiery po fińskiej stronie Zatoki, na wschód od Kotki, bo dotarcie z nich do obu rejonów zajmowało niewiele czasu (kotwicowisko o kryptonimie „Grand Hotel” dzieliło od ujścia Narwy około 60 Mm, a od wylotu cieśniny Björkö ok. 30), a łatwo było się tam ukryć. Specyfika sytuacji i to,  że przysyłane okręty nie były wyposażone w „chrapy”, wymusiła zastosowanie „sztafety” dobrze przewentylowanych i mających całkowicie naładowane akumulatory przed zejściem pod wodę jednostek. Przez dobę miały one operować w rejonie nasłuchując i obserwując otoczenie, a następnie wracać do bazy. Gdy w miarę upływu czasu okazało się, że nie trzeba obawiać się okrętów podwodnych przeciwnika, a dobre warunki pogodowe pozwalają odpowiednio wcześnie dostrzec samoloty, niektórzy z dowódców będących w rejonie dozorowym U-Bootów decydowali się na wynurzenia także w dzień.
Praktyka bojowa wykazywała, że „fachowość” przeciwnika w zakresie zwalczania okrętów podwodnych jest na niskim poziomie. Niewielka średnia głębokość Zatoki Fińskiej (38  m) i nierówność jej dna mocno utrudniała jednak ewentualne uniki, trzeba też było brać pod uwagę większą siłę rażenia wybuchów bomb głębinowych na płytkich wodach. Dozór jako zadanie główne i niewielkie rozmiary operujących w Zatoce okrętów radzieckich uzupełniały zestaw argumentów sztabowców, którzy odradzali je atakować. Dowódcy U-Bootów, mający do dyspozycji także torpedy akustyczne, nie zawsze potrafili się jednak oprzeć pokusie. Jako pierwszy zrobił to 18 lipca Friedrich-Wilhelm Sons z U  479, który zdecydował się odpalić 2 podwodne pociski do ścigacza okrętów podwodnych MO-304, napotkanego na środku „Trinidadu” (cel utracił dziobową część kadłuba, ale utrzymał się na wodzie i po remoncie wrócił do służby). 20 lipca U  481 bezskutecznie zaatakował dwie jednostki określone jako dozorowce w Zatoce Narewskiej, 8 dni później U  475 wystrzelił jedną torpedę akustyczną typu T-3a, która zniszczyła rufę MO-107. 30 lipca na wodach „Bengalen” U  481 zatopił torpedami akustycznymi kutry trałowe KT-804 i KT-807 oraz uszkodził KT-806, a wieczorem zestrzelił jeden z dwóch atakujących go samolotów szturmowych Ił-2 (zrzucone przez nie „zwykłe” bomby spadły blisko okrętu, ale nie spowodowały żadnych szkód, ku zaskoczeniu jego dowódcy). Tego samego dnia inny U-Boot posłał na dno „Trinidadu” MO-105, ale tym razem spotkało się to z zabójczą ripostą.

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
bookusertagcrosslistfunnelsort-amount-asc