Zaloguj

Trzy razy Fritz-X

Włoski pancernik Roma wkrótce po ukończeniu budowy.

W drugiej połowie lat 30. XX wieku nadal panowało przekonanie, że o wyniku działań bojowych na morzu będą przesądzać okręty najsilniej opancerzone. Niemcy, mający dużo mniej takich jednostek niż Brytyjczycy i Francuzi, musieli liczyć na to, że w razie potrzeby różnicę pomoże zniwelować Luftwaffe. Udział Legionu Condor w hiszpańskiej wojnie domowej pozwolił im tymczasem przekonać się, że nawet w idealnych warunkach i z zastosowaniem najnowszych celowników trafienie w nieduży obiekt zdarza się rzadko, a jeszcze rzadziej, gdy jest on ruchomy.

Nie stanowiło to dużego zaskoczenia, więc sprawdzono w Hiszpanii także bombowce nurkujące Junkers Ju 87 i rezultaty zrzutów były dużo lepsze. Problem polegał na tym, że samoloty te miały zbyt mały zasięg, a bomby, które mogły przenosić, nie były w stanie przebić się przez pancerz poziomy do newralgicznych przedziałów atakowanych okrętów, czyli do komór amunicyjnych i maszynowni. Rozwiązaniem był zapewniający odpowiednią energię kinetyczną celny zrzut jak największej bomby (a więc niesionej przez maszynę napędzaną przynajmniej dwoma silnikami) z jak największej wysokości (co mocno ograniczało zagrożenie ze strony artylerii przeciwlotniczej).
Wyniki doświadczalnych ataków doborowych załóg Lehrgeschwader Greifswald miały jednoznaczną wymowę – choć sterowany drogą radiową okręt-cel, którym był dawny pancernik Hessen, mający 127,7 m długości i 22,2 m szerokości, manewrował łagodnie i z prędkością najwyżej 18 w, przy zrzucie z 6000-7000 m celnych było tylko 6% bomb, natomiast przy wysokości zwiększonej do 8000-9000 m jedynie 0,6%. Stało się jasne, że lepsze rezultaty może dać jedynie broń kierowana.
Aerodynamiką swobodnie spadającej bomby, naprowadzanej na cel drogą radiową, zajął się zespół z Niemieckiego Instytutu Badań Lotniczych (Deutsche Versuchsanstalt für Luftfahrt, DVL), mającego swoją siedzibę w berlińskiej dzielnicy Adlershof. Kierował nim dr Max Kramer (rocznik 1903, absolwent politechniki monachijskiej, z tytułem doktorskim uzyskanym już w wieku 28 lat dzięki pracy naukowej z zakresu aerodynamiki, twórca opatentowanych rozwiązań konstrukcji samolotów, np. dotyczących klap, autorytet w dziedzinie dynamiki przepływów laminarnych), który w 1938 r., gdy nadeszło nowe zlecenie z Ministerstwa Lotnictwa Rzeszy (Reichsluftfahrtministerium, RLM), miał za sobą prace nad m.in. kierowanym przewodowo pociskiem rakietowym „powietrze-powietrze”.

Kierowana bomba lotnicza Fritz-X krótko po zwolnieniu z podwieszenia, jeszcze w fazie lotu poziomego.

Kierowana bomba lotnicza Fritz-X krótko po zwolnieniu z podwieszenia, jeszcze w fazie lotu poziomego.

Realizacja zadania nie zajęła zespołowi Kramera wiele czasu, a testy bomby burzącej SC 250 z opracowanym w DVL usterzeniem pierścieniowym były tak udane, że podjęto decyzję o uczynieniu „inteligentnej” broni z PC 1400, jednej z największych, przeznaczonych do niszczenia silnie umocnionych celów bomb w arsenale Luftwaffe. Jej producentem były zakłady Ruhrstahl AG w Brackwede (dzielnica Bielefeld).
Nad systemem radiowego kierowania bombą pracowano pierwotnie w placówce badawczej RLM w Gräfelfing pod Monachium. Testy skonstruowanych tam urządzeń, przeprowadzone latem 1940 r., nie dały zadowalających wyników. Lepiej poszło specjalistom z zespołów w firmach Telefunken, Siemens, Lorenz, Loewe-Opta i in., zajmujących się początkowo dla większego utajnienia prac tylko wycinkami projektu. Rezultatem ich prac było powstanie nadajnika FuG (Funkgerät) 203, o nazwie kodowej Kehl, i odbiornika FuG 230 Strassburg, które spełniły oczekiwania.
Połączeniu bomby, usterzenia i systemu naprowadzania na cel nadano oznaczenie fabryczne X-1, a wojskowe PC 1400X lub FX 1400. Ponieważ na najniższych szczeblach Luftwaffe „zwykła” bomba 1400-kilogramowa przezwana została Fritzem, rozpowszechniło się określenie Fritz-X, co przejęli później za pośrednictwem swych służb wywiadowczych alianci. Miejscem produkcji nowej broni stała się wytwórnia w berlińskiej dzielnicy Marienfelde, będąca częścią koncernu Rheinmetall-Borsig, który kontrakt na jej zbudowanie otrzymał już latem 1939 r. Pierwsze doświadczalne egzemplarze zaczęły opuszczać te zakłady w lutym 1942 r., trafiały do Peenemünde-West, ośrodka testowego Luftwaffe na wyspie Uznam. Do 10 kwietnia z pełniących rolę nosicieli Heinkli He 111H, które bazowały w pobliskim Garzu, zrzucono 29 Fritzów-X i tylko w przypadku ostatnich pięciu wyniki uznano za zadowalające.
Kolejna seria, na początku trzeciej dekady czerwca, dała lepsze rezultaty. Celem był zaznaczony na ziemi krzyż i 9 z 10 zrzucanych z 6000 m bomb spadło nie dalej niż 14,5 m od punktu przecinania się linii, z czego trzy niemal na nim. Ponieważ w przypadku pancerników, będących celem głównym, szerokość maksymalna kadłuba na śródokręciu wynosiła około 30 m, trudno się dziwić, że zdecydowano o włączeniu nowych bomb do uzbrojenia Luftwaffe.
Kolejną fazę prób postanowiono przeprowadzić w oferujących bezchmurne niebo dużo częściej Włoszech i od kwietnia 1942 r. Heinkle startowały z lotniska w Foggi (Erprobungsstelle Süd). W ich trakcie pojawiły się problemy z uruchamianymi elektromagnetycznie przerywaczami, w DVL zaczęto więc prowadzić prace nad aktywacją pneumatyczną (układ miało zasilać powietrze z chwytu na kadłubie bomby), jednak podwładni Kramera po testach w tunelu aerodynamicznym doszli do źródła problemu i aktywacja elektromagnetyczna została zachowana. Po usunięciu usterki wyniki testów były coraz lepsze i ostatecznie z około 100 zrzuconych bomb aż 49 spadło na będący celem kwadrat o boku 5 m. Niepowodzenia przypisano złej jakości „produktu” lub błędowi operatora, a więc czynnikom, których wyeliminowania należało się spodziewać w miarę upływu czasu. 8 sierpnia celem była płyta pancerna grubości 120 mm, którą głowica bojowa bomby przebiła gładko, nie ulegając większym odkształceniom.
Podjęto więc decyzję o przejściu do fazy wypracowania metod wykorzystania bojowego nowej broni, z docelowymi nosicielami i pilotami. Jednocześnie RLM złożyło w firmie Rheinmetall-Borsig zamówienie na egzemplarze seryjne Fritza-X, wymagając dostarczania co najmniej 35 sztuk miesięcznie (docelowo miało być 300). Różnego rodzaju zatory materiałowe (wobec braku niklu i molibdenu konieczne było znalezienie innego stopu na głowice) oraz logistyczne sprawiły jednak, że wydajność taką osiągnięto w Marienfelde dopiero w kwietniu 1943 r.
Dużo wcześniej, we wrześniu 1942 r., na lotnisku Garz sformowana została jednostka szkoleniowo-doświadczalna (Lehr- und Erprobungskommando) EK 21, latająca na Dornierach Do 217K i Heinklach He 111H. W styczniu 1943 r., przemianowana już na Kampfgruppe 21, miała cztery Staffeln już wyłącznie Dornierów Do 217K-2, z podwieszeniami dla „Fritzów-X” i nadajnikami wersji Kehl III. 29 kwietnia EK 21 stała się formalnie jednostką bojową, przemianowaną na III./KG100 i bazującą w Schwäbisch Hall koło Stuttgartu. Do połowy lipca zakończyły się jej przenosiny na lotnisko Istres w pobliżu Marsylii, skąd rozpoczęła loty bojowe.

Od Augusty do Romy

21 lipca trójka Dornierów z Istres została wysłana do ataku na Augustę (Sycylia), który to port wojska alianckie zdobyły osiem dni wcześniej. Bombowce dotarły nad cel po zmierzchu i niczego nie zwojowały. Podobny nalot na Syrakuzy, dwa dni później, zakończył się identycznie. W ataku na dużą skalę, którego celem było w nocy z 31 lipca na 1 sierpnia Palermo, wzięły udział cztery bombowce III./KG100. Niewiele godzin wcześniej do portu wszedł zespół okrętów US Navy wspierających lądowania na Sycylii, liczący dwa krążowniki lekkie i sześć niszczycieli, a na redzie czekały transportowce z żołnierzami. Czwórka z Istres dotarła nad cel niedługo przed świtem, ale to czy udało się jej odnieść jakiś sukces, nie jest jasne.
Dowódcy trałowców Skill (AM 115) i Strive (AM 117), które odniosły uszkodzenia od bliskich wybuchów (drugi z nich miał w kadłubie dziurę około 2 x 1 m) napisali w swoich raportach, że bomby zostały zrzucone przez samoloty lecące na dużej wysokości. Pewne jest natomiast, że 9. Staffel KG100 straciła dwie maszyny, zestrzelone przez myśliwce nocne przeciwnika (były to najpewniej Beaufightery 600. Dywizjonu RAF-u, bazującego na Malcie). Z załóg Dornierów ocalał i trafił do niewoli jeden lotnik, od którego oficerowie wywiadu uzyskali informację o nowym zagrożeniu.
Nie była ona zupełną niespodzianką. Pierwsze ostrzeżenie zawierał list, który 5 listopada 1939 r. otrzymał brytyjski attaché morski w stolicy Norwegii, podpisany „niemiecki naukowiec będący po waszej stronie”. Jego autorem był dr Hans Ferdinand Mayer, szef ośrodka badawczego firmy Siemens & Halske AG. Brytyjczycy dowiedzieli się o tym w 1955 r. i, ponieważ tak chciał, ujawnili ten fakt dopiero po śmierci Mayera i jego żony, 34 lata później. Choć niektóre informacyjne „skarby” uwiarygodniały go, obszerny i nierówny jakościowo
„raport z Oslo” był traktowany nieufnie. Tym samym zlekceważono część o „zdalnie kontrolowanych szybowcach” do zwalczania okrętów, zrzucanych z lecących na dużej wysokości samolotów. Mayer podał również trochę szczegółów: wymiary (po 3 m długości i rozpiętości), wykorzystywany zakres częstotliwości (fale krótkie) i miejsce przeprowadzania testów (Peenemünde).
W następnych latach brytyjski wywiad zaczął jednak uzyskiwać „zaczepki” o „obiektach Hs 293 i FX”, które w maju 1943 r. potwierdziło rozszyfrowanie w Bletchley Park rozkazu wydania ich z magazynów oraz starannego zabezpieczenia przed szpiegostwem i sabotażem. Pod koniec lipca dzięki dekryptażowi Brytyjczycy wiedzieli o gotowości do misji bojowych ich nosicieli: Dornierów Do 217E-5 z II./KG100 (Hs 293) oraz Do 217K-2 z III./KG100. Wobec ówczesnego braku wiedzy, gdzie bazują obie jednostki, ostrzeżenia trafiły tylko do dowództwa sił morskich na Morzu Śródziemnym.
W nocy z 9 na 10 sierpnia 1943 r. do ataku, tym razem na Syrakuzy, wystartowały ponownie cztery samoloty III./KG100. Za sprawą ich bomb alianci nie ponieśli strat, natomiast zestrzelony został Dornier należący do klucza sztabowego. Wzięci do niewoli pilot i nawigator (reszta załogi zginęła) potwierdzili w trakcie przesłuchań, że Luftwaffe ma dwa typy broni naprowadzanej radiowo. Wyciągnięcie od nich informacji o częstotliwości nie było możliwe – okazało się, że przed opuszczeniem lotniska w urządzeniach kierujących zakładane są po prostu, zgodnie z otrzymywanym rozkazem, pary kryształów oznaczonych numerami od 1 do 18.
W następnych tygodniach Dorniery z Istres nadal operowały na małą skalę i bez sukcesów, z reguły uczestnicząc we wspólnych atakach z Ju 88. Celami były m.in. Palermo (23 sierpnia) i Reggio di Calabria (3 września). Straty własne ograniczyły się do maszyny klucza sztabowego, która uległa zniszczeniu w wyniku eksplozji własnej bomby w trakcie lotu nad Messynę.
Wieczorem 8 września 1943 r. Włosi ogłosili zawieszenie broni z aliantami. Zgodnie z jednym z jego postanowień, bazę La Spezia opuściła eskadra pod komendą adm. Carlo Bergaminiego, złożona z trzech pancerników – były nimi flagowy Roma, Italia (eks-Littorio) i Vittorio Veneto – takie samej liczby krążowników lekkich i 8 niszczycieli, do której dołączyła eskadra z Genui (trzy krążowniki lekkie i torpedowiec). Ponieważ Niemcy wiedzieli, do czego szykują się sojusznicy, samoloty III./KG100 były w pogotowiu i do ataku wystartowało z Istres 11 Dornierów. Znalazły się nad włoskimi okrętami po 15:00, gdy te dotarły na wody między Sardynią i Korsyką.
Pierwsze zrzuty nie były celne, sprawiły, że Włosi otworzyli ogień i zaczęli wykonywać uniki. Te nie były skuteczne – o 15:46 Fritz-X po przebiciu kadłuba Romy wybuchł pod jej dnem najprawdopodobniej na granicy między prawoburtowymi, tylnymi przedziałami urządzeń napędowych, co spowodowało ich zalanie. Flagowiec Bergaminiego zaczął odpadać od formacji i 6 minut potem druga bomba uderzyła w odcinek pokładu między wieżą nr 2 artylerii głównej kal. 381 mm i przednią lewoburtową armat kal. 152 mm. Rezultatem jej wybuchu było zapalenie się ładunków miotających w komorze pod tą pierwszą (gazy wyrzuciły za burtę konstrukcję ważącą prawie 1600 t) i być może pod wieżą nr 1. Nad okrętem wzniósł się ogromny słup dymu, zaczął tonąć dziobem naprzód, przechylając się na prawą burtę. Ostatecznie przewrócił się do góry stępką i przełamał w miejscu drugiego trafienia, znikając pod wodą o 16:15. Według najnowszych danych miał na pokładzie 2021 ludzi i wraz z nim zginęło 1393, z Bergaminim na czele.

 

Krążownik lekki Uganda, pierwszy z okrętów brytyjskich biorących udział w operacji „Avalanche”, który uległ uszkodzeniu w rezultacie bezpośredniego trafienia przez bombę kierowaną.

Krążownik lekki Uganda, pierwszy z okrętów brytyjskich biorących udział w operacji „Avalanche”, który uległ uszkodzeniu w rezultacie bezpośredniego trafienia przez bombę kierowaną.

O 16:29 Fritz-X przebił pokład Italii i pas burtowy przed wieżą nr 1, wybuchając w wodzie przy prawej burcie okrętu. Oznaczało to powstanie w niej dziury 7,5 x 6 m oraz rozciągające się do dna odkształcenia poszycia na powierzchni 24 x 9 m, jednak zalania (1066 t wody) ograniczyły się do przedziałów ochronnych między poszyciem i wzdłużną grodzią przeciwtorpedową. Wcześniej, o 15:30, eksplozja bomby w lewej ćwiartce rufowej Italii spowodowała krótkie zacięcie się steru.
Pierwsza bomba, która trafiła w Romę, zrzucona została z samolotu dowódcy III./KG100, mjr. Bernharda Jope, a naprowadził ją na cel plut. Klaproth. Drugą, z Dorniera pilotowanego przez sierż. sztab. Kurta Steinborna, kierował plut. Degan.

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
bookusertagcrosslistfunnelsort-amount-asc