Pod koniec 1938 r. rządy Wielkiej Brytanii i Francji zaczęły się zgodnie opowiadać, za zakończeniem ugodowej polityki wobec Niemiec. Zdecydowano, że żadne kolejne zdobycze terytorialne III Rzeszy nie będą akceptowane. Oczywiście nie uczyniono tego w trosce o kolejne niepodległe państwa. Po prostu premierzy, Édouard Daladier z Francji i Neville Chamberlain z Wielkiej Brytanii zrozumieli, że Niemcy nadmiernie rosną w siłę, systematycznie powiększają potencjał ludzki i przemysłowy, a to stanowi zagrożenie dla interesów Francji i Wielkiej Brytanii. Stanowisko obu państw uległo zbliżeniu, gdy premier Chamberlain ogłosił w lutym 1939 r. sojusz brytyjsko-francuski w ewentualnej wojnie. Zaczęły się szczegółowe uzgodnienia dotyczące współpracy militarnej.
Kiedy Niemcy napadli na Polskę 1 września 1939 r., rządy Francji i Wielkiej Brytanii nie czekały długo, lecz już 3 września wypowiedziały Niemcom wojnę. Spodziewano się przy tym kilkuletniego konfliktu, jednocześnie wierząc we własne zwycięstwo. W wariancie optymistycznym spodziewano się, że Polska będzie w stanie bronić się przez kilka miesięcy, nawet do wiosny 1940 r.
7 września 1939 r. Francuzi podjęli działania zaczepne w Dolinie Renu, w Zagłębiu Saary. W rejonie Saarbrücken jedenaście francuskich dywizji biorących udział w natarciu wdarły się w głąb niemieckiego terytorium na około 8 km. W kolejnych dniach zdobyto jeszcze Las Warndt, który okazał się być silnie zaminowany. W czasie natarcia stracono cztery czołgi zniszczone na minach. Niemieckie siły były stosunkowo niewielkie, ale stawiały silny i skuteczny opór. Do walki wprowadzono nowo sformowaną 52. Dywizję Piechoty (DP). 16 września, w obliczu niemieckich kontrataków przeprowadzonych niewielkimi siłami, ale bardzo energicznych, francuska ofensywa utknęła. Dzień później ZSRR napadł na Polskę, co złamało polską obronę. W tej sytuacji, 21 września 1939 r. głównodowodzący sił francuskich, gen. Maurice Gamelin, zarządził przerwanie ofensywy. 28 września zaczęło się stopniowe wycofanie wojsk francuskich za umocnienia Linii Maginot, zakończone 17 października. Straty francuskie (zabitych, zaginionych, rannych i chorych) były zbliżone do 2000. Straty niemieckie to 196 zabitych, 114 zaginionych i 356 rannych.
Była to jedyna i dość niemrawa próba odciążenia Wojska Polskiego prowadzącego dramatyczne działania obronne. Zakończyła się fiaskiem o tyle, że z frontu polskiego nie odwołano ani jednego związku, by zatrzymać Francuzów w rejonie Saary. Poradziły sobie z tym siły, które były tam rozmieszczone do osłony granicy. Wydaje się, że fiasko tej ofensywy powinno dać Francuzom do myślenia, co do realnych możliwości ich własnych wojsk, w porównaniu do przeciwnika. Nie dało.
6 października 1939 r. po pokonaniu Polski, Hitler wygłosił w Reichstagu przemówienie, w którym przedstawił swoją ofertę pokojową. Proponował powołanie konferencji europejskiej, która miałaby ustalić warunki pokoju. Jednak jako własne warunki brzegowe uznał oficjalnie „wolną rękę” w Europie Wschodniej dla niego i dla ZSRR, a także odzyskanie niemieckich kolonii utraconych po I wojnie światowej, a także gwarancje odpowiedniego udziału w handlu światowym. Oferta była tak butna, że z miejsca została odrzucona przez rządy Francji i Wielkiej Brytanii. W obu krajach wciąż wierzono, że długotrwała wojna na wyniszczenie osłabi III Rzeszę na tyle, że będzie można łatwo wtargnąć na jej terytorium i rzucić wroga na kolana.
Tymczasem od października 1939 r., po zakończeniu niefortunnej francuskiej ofensywy, na froncie zachodnim zapanowała tzw. dziwna wojna – drôle de guerre. Sam termin pochodzi z amerykańskiej prasy, która jednak użyła angielskiej pisowni Phoney War (śmieszna wojna), zamiast pisowni amerykańskiej Phony War, co wskazuje, że powiedzenie pochodzi z Wielkiej Brytanii. Było to konsekwencją decyzji podjętej w Abbeville 12 września 1939 r. przez Najwyższą Aliancką Radę Wojenną (Supreme Allied War Council), z udziałem premierów obu państw. Zdecydowano wówczas, że do czasu zakończenia odpowiednich przygotowań nie zostanie przeciwko Niemcom podjęta żadna ofensywa lądowa, ani zakrojone na szeroką skalę działania strategicznego lotnictwa bombowego. O czym polskie źródła nie wspominają to fakt, że wspomniana decyzja dotyczyła września 1939 r. Kiedy jednak polska obrona załamała się, działania ofensywne ze strony aliantów w ogóle przestały być pilne. Jednak mimo to zdecydowano się na kontynuowanie wojny, by nie dopuścić do wzrostu znaczenia i siły III Rzeszy. Po prostu spodziewano się niemieckiej ofensywy, która miała zostać powstrzymana francuską obroną, doprowadzając do wykrwawienia się niemieckiej armii. Jeszcze 10 września 1939 r. francuski minister finansów, a od 21 marca 1940 r. premier Francji, Paul Reynaud, oświadczył butnie: nous vaincrons parce que nous sommes les plus forts – zwyciężymy, bo jesteśmy silniejsi. Mimo szybkiej klęski Polski, we Francji nadal panowało to przekonanie.
W tym czasie francusko-brytyjska strategia była skoncentrowana na rozbudowie i wzmacnianiu obrony, by w razie niemieckiej ofensywy móc ją powstrzymać i wykrwawić w walkach okopowych, utrzymaniu morskiej blokady Niemiec zmuszając to państwo do wyczerpania zasobów, podjęciu bombardowania strategicznego w celu redukcji niemieckiego potencjału, wykorzystaniu czasu na wzmocnienie własnych sił zbrojnych na tyle, by móc – w ciągu kilku lat – podjąć skuteczną ofensywę przeciwko III Rzeszy, w celu uzyskania ostatecznego zwycięstwa.
Kiedy ZSRR napadł 30 listopada 1939 r. na Finlandię, alianci mieli nowy pomysł dotyczący blokady. Postanowili wysłać pomoc militarną do Finlandii w celu powstrzymania radzieckiej ofensywy. Korzyścią takiego posunięcia miało być ustanowienie baz w Finlandii, które pozwalałyby na atakowanie niemieckich linii komunikacyjnych na Morzu Bałtyckim pomiędzy Szwecją a Niemcami. W ten sposób zamierzano przerwać dostawy rudy żelaza ze Szwecji do III Rzeszy, zdecydowanie uszczelniając blokadę. Jak jednak wiadomo, nigdy do tego nie doszło, a pomoc do Finlandii nie została wysłana.
19 marca 1940 r. poparcie dla premiera Daladiera we francuskim parlamencie wygasło, głównie na tle bezczynności i rosnących kosztów wojny, co odbijało się na gospodarce. 21 marca na czele francuskiego rządu stanął Paul Reynaud, który był zwolennikiem wcześniejszych, zdecydowanych działań. Jednym z jego pierwszych posunięć było doprowadzenie do porozumienia z Brytyjczykami, że żaden z krajów nie zawrze z Niemcami separatystycznego pokoju. Jak się później okazało, sami Francuzi mieli to porozumienie złamać…
9 kwietnia 1940 r. Niemcy ponownie zaskoczyli aliantów, atakując Danię i Norwegię. W ten sposób zabezpieczyli sobie dostawy rudy żelaza. Trzymając wojska do obrony francuskiego terytorium, Francja i Wielka Brytania wydzieliły do działań w Norwegii dość niewielki kontyngent wojskowy. Walki w Norwegii trwały do 10 czerwca 1940 r., zakończyły się niemieckim zwycięstwem zaledwie dwa tygodnie przed upadkiem Francji. Nie odciągnęły one jednak znaczących alianckich sił z frontu zachodniego.
10 maja 1940 r., w momencie rozpoczęcia ofensywy na zachodzie, Niemcy dysponowali 114 dywizjami, w tym 10 pancernymi, wobec 94 francuskich (w tym 7 pancernych), 10 brytyjskich, 22 belgijskich i 9 holenderskich. Łącznie pod bronią znajdowało się 3 mln ludzi po stronie niemieckiej i 3,6 mln po stronie alianckiej, w tym 2,2 mln Francuzów. Co prawda Francuzi dysponowali mniejszą liczbą dywizji pancernych, ale samych czołgów alianci mieli więcej: 3874, wobec 2445 niemieckich. Duża przewaga była też w artylerii: 13 974 środków artyleryjskich po stronie alianckiej i 7378 po stronie niemieckiej. Niemcy mieli natomiast przewagę w samolotach bojowych: 2589 myśliwców i bombowców, wobec alianckich 1453 (we Francji, nie licząc brytyjskich na wyspach macierzystych). Skład sił alianckich 10 maja 1940 r. przedstawia tabela nr 1. Francuzi założyli, że jeśli nastąpi niemiecki atak będzie on powtórzeniem planu Schlieffena, zastosowanego w I wojnie światowej. Spodziewano się uderzenia sił głównych od strony Belgii, być może również w połączeniu z wtargnięciem do Holandii. Zakładano, że Niemcy nie zdecydują się na frontalny atak na umocnienia Linii Maginota, lecz będą próbowali rozwinąć natarcie przez flandryjskie równiny na północy. Zakładano więc, że francusko-brytyjskie siły wykonają manewr wysuwając się na linię rzeki Dijle, która dzieli Belgię mniej więcej na pół z północy na południe, płynąc łukiem na wschód od Brukseli, przez Leuven.
Należy w tym miejscu wspomnieć, ż
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu