Jedną z głównych słabości traktatu ABM było bardzo ogólnikowe potraktowanie zagadnienia zwalczania rakiet niestrategicznych. Stwierdzono w nim, że prace nad takimi systemami nie podlegają ograniczeniu, podobnie jak ich produkcja i rozmieszczanie. Stanowiło to dla obu stron furtkę – pod warunkiem, że nowe systemy nie byłyby testowane w zakresie przechwytywania głowic rakiet strategicznych (szybszych i poruszających się po innych trajektoriach, niż pociski krótszego zasięgu). Postęp w dziedzinie informatyki, radiolokacji i budowy efektorów był jednak na tyle duży, że nagłaśniane co jakiś czas zarzuty, dotyczące skrywanych możliwości nowych systemów przeciwlotniczo-przeciwrakietowych strony przeciwnej, przestały być czysto propagandowymi działaniami, a granica między systemami zdolnymi do zwalczania tylko rakiet krótkiego zasięgu i rakiet strategicznych stopniowo się zaciera.
W ZSRR pierwszym systemem przeciwlotniczo-przeciwrakietowym, który osiągnął gotowość bojową, był S‑300W. Zanim to jednak nastąpiło, testowano, a nawet specjalnie modernizowano starsze kompleksy rakietowe. Pierwszym, który zwalczałby niestrategiczne rakiety balistyczne, miał być S‑75. Równolegle modyfikowano w tym celu kompleks wojsk lądowych Krug. Symulacje i testy poligonowe dowiodły, że w obu przypadkach możliwe jest skuteczne przechwycenie z użyciem istniejących lub nieznacznie zmodyfikowanych pocisków przeciwlotniczych taktycznych rakiet „ziemia-ziemia” – pod warunkiem odpowiednio wczesnego wykrycia tych ostatnich i określenia trajektorii ich lotu. Z tym zadaniem nie radziły sobie jednak etatowe środki radiolokacyjne obu kompleksów, które albo w ogóle nie były w stanie wykryć celów tak szybkich jak rakiety balistyczne, albo wykrywały je tak późno, że brakowało czasu na realizację procedury startowej. Prowadzone pod tym kątem prace modernizacyjne doprowadziły do powstania systemów S‑75M4 z nową stacją naprowadzania rakiet oraz 2K11M1. Pociski tego ostatniego z powodzeniem przechwytywały rakiety taktyczne o zasięgu do 150 km. Większe nadzieje wiązano z systemem S‑200, który miał kilkakrotnie większy zasięg, potężniejsze radiolokatory i wydolniejszą aparaturę kierowania. Do dziś trwają spory analityków, czy jego testy w zakresie zwalczania celów balistycznych były udane w pełni czy tylko częściowo – oraz czy produkowane seryjnie kompleksy S‑200 mogły zwalczać takie cele. Źródła rosyjskie są w tej sprawie bardzo enigmatyczne, a wyciąganie wniosków w oparciu o osiągi kompleksów w wersji eksportowej jest nieuzasadnione, gdyż te ostatnie były zwykle uproszczoną i zubożoną wersją S‑200 użytkowanych przez Armię Radziecką.
Co zrozumiałe, zainteresowanie możliwością zwalczania niestrategicznych rakiet balistycznych okazywały głównie radzieckie wojska lądowe. To one bowiem miałyby być celem dla rakiet Corporal, Sergeant, Lance, a wreszcie Pershing‑1. Wojska obrony powietrznej natomiast mogły co najwyżej rozważać opcję wsparcia swoimi kompleksami i systemami środków strategicznej obrony przeciwrakietowej, ale wydawało się to technicznie niemal niemożliwe.
Początek historii S‑300W nierozerwalnie wiąże się z kwestiami obrony przeciwrakietowej. Już w ramach realizowanego w latach 1958 – 1959 programu Szar rozważano możliwości obrony przeciwrakietowej zgrupowań wojsk lądowych. Dla przyszłych uniwersalnych rakiet przeciwlotniczych-przeciwpocisków wojsk lądowych sprecyzowano z czasem wymagania, uznając przy tym za celowe opracowanie rakiet dwóch rodzajów: mniejszej (typu B) o zasięgu do 50 km i masie do 300 kg oraz większej (typu A) o masie do 3000 kg i zasięgu 150 km. Pierwsza miałaby służyć głównie do zwalczania samolotów oraz rakiet taktycznych o zasięgu około 150 km, a druga do rażenia pocisków taktyczno-operacyjnych i kierowanych rakiet „powietrze-ziemia” w rodzaju najgroźniejszej wówczas, amerykańskiej AGM-69 SRAM. Od kompleksu wymagano wielokanałowości, zdolności do wykrywania i śledzenia celów o rozmiarach głowic rakiet, wysokiej ruchliwości i czasu reakcji rzędu 10 – 15 s.
W 1965 r. zainicjowano kolejny program, który otrzymał nazwę Prizma. Wymagania wobec nowej rakiety urealniono: naprowadzana metodą kombinowaną (komendowo-półaktywnie) o masie 5 – 7 t miała zwalczać rakiety balistyczne, a naprowadzana komendowo o masie 3 t – samoloty. Tymczasem najwyższe czynniki decyzyjne postanowiły zlecić opracowanie uniwersalnej rakiety dla wojsk obrony powietrznej, marynarki i wojsk lądowych. Pozornie oczywisty wybór cięższego z pocisków proponowanych w wyniku realizacji programu Prizma nie wchodził w rachubę, gdyż miał być zbyt duży, zbyt ciężki i zbyt kosztowny jak na broń o charakterze niemal masowym. Dlatego decyzja o uruchomieniu wspólnego programu została poprzedzona burzliwymi sporami i debatami, w rezultacie których w postanowieniu KC KPZR i Rady Ministrów ZSRR z 27 maja 1969 r. znalazły się oddzielne wytyczne dla konstruktorów rakiet i systemów radiolokacyjnych dla wojsk lądowych, choć zachowano wspólne oznaczenie S‑300. Opracowanie jego wersji przeciwlotniczo-przeciwrakietowej dla wojsk lądowych pod nazwą S‑300W zlecono NIEMI – Naukowo-Badawczemu Instytutowi Elektromechanicznemu (byłemu NII-20), kierowanemu przez W. Jefremowa. Głównym konstruktorem nowego systemu został W. Jepifanow.
Co zrozumiałe, zainteresowanie możliwością zwalczania niestrategicznych rakiet balistycznych okazywały głównie radzieckie wojska lądowe. To one bowiem miałyby być celem dla rakiet Corporal, Sergeant, Lance, a wreszcie Pershing‑1. Wojska obrony powietrznej natomiast mogły co najwyżej rozważać opcję wsparcia swoimi kompleksami i systemami środków strategicznej obrony przeciwrakietowej, ale wydawało się to technicznie niemal niemożliwe.
Początek historii S‑300W nierozerwalnie wiąże się z kwestiami obrony przeciwrakietowej. Już w ramach realizowanego w latach 1958 – 1959 programu Szar rozważano możliwości obrony przeciwrakietowej zgrupowań wojsk lądowych. Dla przyszłych uniwersalnych rakiet przeciwlotniczych-przeciwpocisków wojsk lądowych sprecyzowano z czasem wymagania, uznając przy tym za celowe opracowanie rakiet dwóch rodzajów: mniejszej (typu B) o zasięgu do 50 km i masie do 300 kg oraz większej (typu A) o masie do 3000 kg i zasięgu 150 km. Pierwsza miałaby służyć głównie do zwalczania samolotów oraz rakiet taktycznych o zasięgu około 150 km, a druga do rażenia pocisków taktyczno-operacyjnych i kierowanych rakiet „powietrze-ziemia” w rodzaju najgroźniejszej wówczas, amerykańskiej AGM-69 SRAM. Od kompleksu wymagano wielokanałowości, zdolności do wykrywania i śledzenia celów o rozmiarach głowic rakiet, wysokiej ruchliwości i czasu reakcji rzędu 10 – 15 s.
W 1965 r. zainicjowano kolejny program, który otrzymał nazwę Prizma. Wymagania wobec nowej rakiety urealniono: naprowadzana metodą kombinowaną (komendowo-półaktywnie) o masie 5 – 7 t miała zwalczać rakiety balistyczne, a naprowadzana komendowo o masie 3 t – samoloty. Tymczasem najwyższe czynniki decyzyjne postanowiły zlecić opracowanie uniwersalnej rakiety dla wojsk obrony powietrznej, marynarki i wojsk lądowych. Pozornie oczywisty wybór cięższego z pocisków proponowanych w wyniku realizacji programu Prizma nie wchodził w rachubę, gdyż miał być zbyt duży, zbyt ciężki i zbyt kosztowny jak na broń o charakterze niemal masowym. Dlatego decyzja o uruchomieniu wspólnego programu została poprzedzona burzliwymi sporami i debatami, w rezultacie których w postanowieniu KC KPZR i Rady Ministrów ZSRR z 27 maja 1969 r. znalazły się oddzielne wytyczne dla konstruktorów rakiet i systemów radiolokacyjnych dla wojsk lądowych, choć zachowano wspólne oznaczenie S‑300. Opracowanie jego wersji przeciwlotniczo-przeciwrakietowej dla wojsk lądowych pod nazwą S‑300W zlecono NIEMI – Naukowo-Badawczemu Instytutowi Elektromechanicznemu (byłemu NII-20), kierowanemu przez W. Jefremowa. Głównym konstruktorem nowego systemu został W. Jepifanow.