Podczas tworzenia jesienią 1943 r. projektu nowego czołgu w KB-520, czyli biurze konstrukcyjnym charkowskiej fabryki czołgów nr 183 ewakuowanej do Niżnego Tagiłu, w pełni wykorzystano doświadczenia zebrane podczas produkcji, zastosowania bojowego i modernizacji T-34.
Szereg jego rozwiązań uznano za aksjomaty: nowy wóz miał być napędzany silnikiem wysokoprężnym, amortyzację miały zapewniać wałki skrętne z krótkimi wahaczami, kadłub miał być spawany z płyt pancernych ułożonych pod znacznym kątem, a wieża – z dużych, kształtowych modułów. Wprowadzono także istotne innowacje: kadłub miał być o 250 mm szerszy i o 200 mm niższy. Szerszy kadłub umożliwił ustawienie silnika poprzecznie, dzięki czemu przedział napędowy zajął mniejszą część długości kadłuba (był o 430 mm krótszy od niezbędnego dla silnika ustawionego wzdłużnie). Układ napędowy trzeba było jednak przebudować, aby zmniejszyć jego wysokość – w ten sposób powstał silnik W-2 – 44. Zmiany były istotne: między silnikiem a przekładnią główną znalazła się dodatkowa, jednostopniowa przekładnia, filtr powietrza przeniesiono znad bloku cylindrów na bok przedziału napędowego, chłodnica silnika została także ustawiona poprzecznie i umieszczona za przekładnią główną, wentylator zaś przesunięto na tył przedziału i połączono z wałem napędowym za pomocą sprzęgła ciernego, co wykluczyło możliwość uszkodzenia łopatek wskutek nagłej zmiany obrotów silnika.
Dłuższy przedział bojowy pozwolił na przesunięcie wieży do tyłu, bliżej środka masy wozu. Przyniosło to szereg korzyści: układ jezdny nie był przeciążony w przedniej części, trzej z czterech członków załogi zajmowali miejsca w centralnej części wozu, przez co byli mniej narażeni na negatywne skutki kołysania. Z punktu widzenia odporności balistycznej najważniejsza była możliwość przeniesienia włazu kierowcy z przedniego pancerza na przednią część stropu kadłuba – monolityczna przednia płyta pancerna miała znacznie większą odporność. Szerszy kadłub umożliwił zwiększenie średnicy pierścienia wiodącego wieży do 1800 mm, dzięki czemu załoga miała lepsze warunki pracy mimo instalacji większej armaty i dodatkowego wyposażenia. Zachowano kształt wieży podobny do sprawdzonego w T-34/85, ale oprócz armaty kal. 85 mm postanowiono przetestować działo kal. 122 mm. Próby poligonowe dowiodły jednak, że D-25 z nową zespoloną amunicją zupełnie się nie sprawdza i w powiększonej wieży zainstalowano armatę ZIS-S-53 kal. 85 mm. Dzięki racjonalizacji kształtu kadłuba, a głównie rezygnacji z nisz nadgąsienicowych, masę czołgu udało się zmniejszyć w porównaniu z T-34/85, co zapewniało korzystniejszy stosunek masy do mocy i mniejszy nacisk jednostkowy. Zmiana przełożenia reduktorów burtowych z 7,11 do 5,89 poskutkowała wzrostem prędkości maksymalnej do 60 km/h. Pod tymi względami nowy wóz był lepszy nie tylko od wcześniejszych, ale i późniejszych radzieckich czołgów średnich. Ostatecznie nowy czołg – T-44 – okazał się raczej ewolucyjnym rozwinięciem T-34 niż konstrukcją nowej generacji i byłby idealnym narzędziem walki, gdyby Związek Radziecki musiał wziąć udział w kolejnej wojnie pod koniec lat 40. Na nieco dalszą przyszłość potrzebny był jednak czołg o znacznie większym potencjale.
Sprawą o kluczowym znaczeniu było podjęcie strategicznej decyzji: czy nowy czołg ma być konstrukcją ewolucyjną czy rewolucyjną. T-34 po BT-5 stanowił prawdziwą rewolucję – między tymi dwoma wozami bojowymi, podstawowymi radzieckimi czołgami kolejnych, przedwojennych generacji nie było właściwie żadnych podobieństw. Ryzyko związane z takim podejściem do problemu istniało jednak ogromne i omal nie doprowadziło wówczas do katastrofy (gdyby T-34 nie udało się na czas dopracować, Armia Czerwona zapewne przegrałaby wojnę). Na dodatek po 1945 r. nie było gotowych rewolucyjnych koncepcji. Wprawdzie niektórzy radzieccy fachowcy wskazywali na celowość skopiowania… niemieckiej Pantery, głównie za sprawą jej hybrydowego napędu, racjonalnie ukształtowanego pancerza i nowoczesnych przyrządów obserwacyjno-celowniczych, ale decydenci nie byli na to gotowi. Po pierwsze Pantery przegrały wojnę, a po drugie radziecki przemysł nie był w stanie skopiować ich najważniejszych komponentów, a co dopiero mówić o ich znaczącym udoskonaleniu.
Ponieważ nie istniała atrakcyjna koncepcja nowatorskiego czołgu średniego, wybrano drogę ewolucji z wykorzystaniem jako bazy czołgu T-44 (od 1952 r. nosił też oznaczenie obiekt 136). Produkcję tego ostatniego uruchomiono w Fabryce nr 75 w Charkowie w drugiej połowie 1944 r., na uzbrojenie przyjęto go 23 listopada tego roku, do końca 1945 r. wyprodukowano ponad 800 wozów tego typu, a łącznie do końca 1946 r. fabryka przekazała armii 1823 czołgi T-44 kilku wersji (pierwotny plan przewidywał wyprodukowanie 5550 szt.). Niektóre źródła rosyjskie podają inny podział liczby wyprodukowanych T-44 na lata: 1944 r. – 25 szt., 1945 – 880, 1946 – 718 i 1947 – 200.
Z opublikowanych wspomnień wynika, że użytkownicy niezbyt cenili nowy czołg; jego siła ognia była taka sama jak T-34, podczas gdy eksploatacja przysparzała znacznie więcej kłopotów. Na wysokim szczeblu na T-44 spoglądano z innej perspektywy i wóz uznano za istotny na tyle, że zakazano jego eksportu, uzbrojono weń głównie jednostki bazujące w kluczowej, zachodniej części ZSRR i objęto daleko posuniętym utajnieniem. Z tego ostatniego powodu fotografie T-44 z lat służby są bardzo rzadkie. Czołg był kilkakrotnie modernizowany – ostatni raz w 1963 r. (!) Wozy wycofane z jednostek pozostawały w rezerwie mobilizacyjnej do lat 80. ub. wieku.